Opowie�� o walce ludzi z si�ami natury, o wielkich marzeniach i jeszcze wi�kszych po�wi�ceniach.
Jutlandia, rok 1754. Na bezludnym wrzosowisku osiedla si� kapitan Ludwig von Kahlen. Zamierza udowodni�, �e te pustkowia mo�na ujarzmi� i nadadz� si� pod upraw�. Jednak bezwzgl�dny w�a�ciciel ziemski - Schinkel – twierdzi, �e s� one jego w�asno�ci� i nie szcz�dzi �rodk�w, by tego dowie��. Pewnego dnia na te dzikie tereny przybywa r�wnie� tajemnicza Ann Barbara. Rozpoczyna si� burzliwa i dramatyczna historia o zem�cie, mi�o�ci, zatraceniu i z�u w najczystszej postaci.
Na podstawie powie�ci zosta� nakr�cony du�ski kandydat do Oscara z Madsem Mikkelsenem w roli g��wnej.
Fragment ksi��ki
Wrzosowisko nie przypomina �adnego innego miejsca.
To niebo i p�aska r�wnina.
To odludzie i pustkowie.
Wiatr p�dz�cy po niebie i chmury, i deszcz. Ciep�o i zimno niesione przez wiatr. Wiatr zawodzi, nikt nie wie, sk�d si� wzi��. Pogwizduje i wyje, jest tam zawsze. Tak jak noc i dzie�. S� te� wilki. �mije zwijaj� swe cia�a, ��te motyle patroluj� okolic�, skowronki wzbijaj� si� ku niebu. S� i ptaki drapie�ne. Nie ma za to domostw. Ani ludzi. Jest �wiat�o i mrok, jest szaro��. Jest noc i dzie�, s� pory roku. Wiatr. Wiatr tam jest. Wiatr wieje, jak mu si� �ywnie podoba. S�ycha�, jak szumi, cho� nikt nie wie, sk�d przybywa i dok�d zmierza. Nic nie rzuca cienia ani nie daje schronienia. A niebo jest okrutne. Zsy�a spiekot�, kt�ra wysusza ziemi� na g��boko�� kilku metr�w. Zsy�a mr�z w lipcu. Przynosi deszcz ryb i robak�w, kt�re po�eraj� wszystkie zielone p�dy, po czym zakopuj� si� w ziemi i wychodz� z niej jako czerwone chrz�szcze i same �ywi� si� korzonkami wrzo�c�w. Niebo pluje krwi�.
Niebo ciska gromy, kt�re wstrz�saj� ziemi� tak, �e ta a� p�ka. Wszystko zaczyna dr�e�, ziemia si� rozwiera, �r�d�a wpadaj� do wn�trza, a wtedy ponownie si� zamyka. Dawniej na wrzosowisku by�a woda, teraz ju� jej nie ma. G��bokie w�wozy wskazuj�, kt�r�dy p�yn�a. Kilka niewielkich wzniesie� na tej p�askiej krainie m�wi o tym, �e kiedy� na wrzosowisku mieszkali ludzie. Niscy, �niadzi m�czy�ni le�� na wzniesieniach w d�bowych ko�yskach. W miejscu, gdzie kiedy� musia�o by� du�o wody. Ca�e rzeki wody.
Teraz sp�ywaj� z wilgotnego nieba. Niebosk�on posy�a deszcz, ale ziemia twarda jak ska�a nie jest w stanie go przyj��. Wrzosowisko pokrywa kwaskowata, niezdatna do picia, g�sta woda powierzchniowa, wymieszana z deszczem, piaskiem, zw�okami zwierz�t i ekskrementami. Od czasu do czasu ten poro�ni�ty krzewinkami wrzosu teren przecina jaki� chybocz�cy si� w�z albo cz�owiek maszeruj�cy z tobo�kiem na ramieniu – wagabunda, w�drowny kramarz – zmuszony, aby t�dy przej��. Musi uwa�a� na w�wozy, doliny i pag�rki. W wybuja�ych wrzosach, miejscami wy�szych od cz�owieka, ukrywaj� si� wilki, a bezimienni rabusie potrafi� zjawi� si� znienacka i napa�� na podr�uj�cego. Nikt nie s�yszy jego wo�ania o pomoc. Nie ma tu nawet stada owiec. Ani �adnych pasterzy. Nikt nie czuwa, nikt nie pilnuje.