Mickey 7

Si�gaj�c po powie�� Edwarda Ashtona nie do ko�ca wiedzia�am czego mog� si� spodziewa�. Akcja rozgrywana w przestrzeni kosmicznej zawsze by�a moj� s�ab� stron� i ucieka�am od podobnych historii. A jednak co� przyci�ga�o mnie do "Mickey7" i w ten spos�b trafi�am na histori�, kt�ra bardzo pozytywnie mnie zaskoczy�a.

Zacznijmy od tego, �e to fabu�a, kt�ra ma wiele ukrytych znacze�. To nie jest prosta opowie�� na jedno leniwe popo�udnie a w pe�ni anga�uj�ca lektura, kt�ra mocno daje do my�lenia. Oczywi�cie je�li lubicie czyta� mi�dzy wierszami to wy�apiecie wszystkie te dodatkowe smaczki, ale je�li skupicie si� na samej powierzchownej tre�ci – tutaj r�wnie� czeka� b�dzie Was wielka przygoda. Autor bowiem porusza ponadczasowe warto�ci i pokazuje jak zmienia si� �wiat pod wp�ywem nap�ywu oczekiwa� ludzko�ci. Skolonizowanie innych planet nagle sta�o si� mo�liwe i ponios�o ze sob� szereg konsekwencji, kt�re dla jednostki by� mo�e nie maj� wi�kszego znaczenia, ale ju� dla og�u s� wst�pem do nieodwracalnych zmian.

Tytu�owy Mickey7 jest wymienialny. Umiera raz za razem na potrzeby nauki i przysz�o�ci �wiata. Nara�ony na wielokrotno�� �mier� pracownik ekspedycji zrobi wszystko, by pom�c w skolonizowaniu planety Niflheim. Mickey7 zosta� stworzony, by pomaga� zwyk�ym ludziom i maszyno,. Ka�da jego nowa wersja odradza�a si� z wszczepion� t� sam� kopi� m�zgu, jednak kolejna �mier� z kolei zaczyna si� m�czy�nie dawa� mocno we znaki. W dodatku pewnego dnia nowa misja nie idzie zgodnie z planem i Mickey7 zostaje uznany za zmar�ego. Na jego miejscu pojawia si� kopia, kt�ra ma wype�nia� jego obowi�zki. Nie mo�e by� dw�ch takich samych wymienianych w jednym czasie a nikt nie wie, �e Mickey7 wyszed� ca�o z opresji.

Oto przysz�o�� oczami inteligentnego autora. B�yskotliwe postrzeganie �wiata przelane na karty powie�ci zmieni�o si� w fabu�� kt�ra ma wiele znacze�. Historia porusza wa�ne motywy, nawi�zuje do wsp�czesnych warto�ci i wydaje si� ponadczasow� opowie�ci� pe�n� ukrytych znacze�. Skupiaj�c si� jednak na samej tre�ci w prowadzonej fabule musz� przyzna�, �e wszystko by�o na swoim miejscu a odpowiedni klimat prowadzi nas od pierwszej do ostatniej strony, idealnie dope�niaj�c dzie�a. Okaza�o si� bowiem, �e nie tylko �wiat stoi przed nami otworem, ale i przestrze� kosmiczna, w kt�rej wci�� s� nieodkryte planety. To lu�na wariacja na temat tego co mo�e czeka� nas w kosmicznej przestrzeni, ale przyznaj�, �e pomys� autora i jego wykonanie bardzo przypad�y mi do gustu. Szczeg�lnie mrok sugestywnie daj�cy si� we znaki a tak�e potencjalna wizja tubylc�w, kt�rzy nie s� tacy �li jak ich maluj�.

"Mickey7" to lektura zdecydowanie warta uwagi. Dobrze napisana, plastycznie przedstawiona i skupiaj�ca si� na intensywnej przygodzie, podczas kt�rej wszystko mo�e si� wydarzy�. Decyduj�c si� na histori� nie spodziewa�am si�, �e a� tak mocno przypadnie mi do gustu a jednak musz� pochwali� autora za zamys� i wykonanie, poniewa� nie mog�am oderwa� my�li od tego co rozgrywa si� na kartach jego powie�ci. Nie jestem wielk� fank� tego gatunku, wi�c to ju� powinno stanowi� rekomendacj� sam� w sobie, dlatego ksi��k� polecam ka�demu, bez wzgl�du na upodobania literackie, poniewa� jest tak dobrze napisana i tak b�yskotliwie analizuje �wiat, �e warto po�wi�ci� jej ca�� swoj� uwag�.

Po dobrej passie ze �wietnymi ksi��kami wreszcie musia� przyj�� czas na lekkie rozczarowanie. Mowa tutaj o „Mickey 7” autorstwa Edwarda Ashton’a.

Sam pomys� na fabu�� by� bardzo ciekawy, jednak z jego wykonaniem wysz�o troch� gorzej. Ksi��ka sk�ada si� z g��wnego w�tku i licznych retrospekcji, kt�re dotycz� przede wszystkim pr�b nieudanej kolonizacji obcych �wiat�w, czy poprzednich wciele� bohatera. Szczerze m�wi�c to w�a�nie te w�tki poboczne by�y dla mnie znacznie ciekawsze, a dodatkowo ca�a ksi��ka zosta�a mocno zaburzona poprzez szczeg�owe opisy techniczne, kt�re strasznie mnie wynudzi�y. Rozumiem budowanie otoczki historii, ale jednak mo�na to zrobi� w spos�b bardziej przyjemny dla Czytelnika. By�y tak�e momenty, kt�re mo�na by�o lepiej rozbudowa� z korzy�ci� dla powie�ci, ale Autor tego nie zrobi�, a wr�cz uci�� niekt�re w�tki w najlepszych momentach…

Sam bohater to tak naprawd� wielka niewiadoma. Jego „wizja” jest ledwo zarysowana, brakuje w jego kreacji emocji. Tak naprawd� przez r�ne wcielenia nie mamy okazji go dobrze pozna� przez co najzwyczajniej odebra�am go jako nijak� posta�.

Pod koniec ksi��ki zauwa�y�am jakby Autorowi zacz�o brakowa� pomys�u jak wszystko rozegra� przez co ca�o�� zacz�a mnie strasznie nu�y� i z ledwo�ci� dotrwa�am do ko�ca. Czy si�gn� po kontynuacj�? Raczej nie. Czy obejrz� ekranizacj�? S�dz�, �e tak i b�d� liczy� na to, �e re�yser stworzy z tej historii co� znacznie lepszego bowiem fabu�a ma potencja�, ale zdecydowanie nie zosta� on przez Edwarda Ashton’a wykorzystany.