Agonia frachtowca trwa�a trzy kwadranse, ostatecznego dzie�a zniszczenia �ywio� dokona� dwana�cie minut po pi�tej nad ranem.
W nocy z 13 na 14 stycznia Ba�tyk poch�on�� 55 ofiar. Osamotnili �ony, osierocili dzieci, pozostawili po sobie pustk� w sercach bliskich i przyjaci�. Ca�y kraj wstrzyma� oddech przyt�oczony b�lem i rozpacz� rodzin zmar�ych. Jednak by ratowa� interesy armatora rzucono ich na po�arcie – w Izbie Morskiej ustalono, �e zawini� kapitan, kt�ry �le manewrowa� statkiem i za p�no wzywa� pomocy, a tak�e marynarze, kt�rzy byli niekompetentni i mieli na uwadze wy��cznie swoje dobro.
Nikt nie m�wi� o tym, o czym powinno si� g�o�no krzycze�: o fatalnym stanie Heweliusza, z�ej stateczno�ci, rozsypuj�cej si� przek�adni i psuj�cych si� co i rusz silnikach. Lista b��d�w i nieprawid�owo�ci by�a tak obszerna, �e dziwi� mo�e jedynie fakt, �e statek tak d�ugo utrzymywa� si� na falach.
Niniejsza ksi��ka jest „reporta�em fabularyzowanym”. Opisane w niej wydarzenia s� oparte na faktach, jednak niekt�re przedstawione w niej sytuacje i zdarzenia nie mia�y tak naprawd� miejsca, s� jedynie autorsk� wizj� tego, jak mog�o by�.