Wielkie mi�o�ci i wielkie rozczarowania
Upalny sierpie� 1902 roku. Do Petersburga przybywa m�oda ukrai�ska szlachcianka Irina Dumina. Uwiedziona przez ksi�cia, wyrzucona z domu przez rodzin�, usi�uje odnale�� ojca swojego dziecka. Trafia do szpitala dla samotnych matek, prowadzonego przez siostr� Ann�, gdzie rodzi c�reczk�, kt�ra umiera.
W tym samym czasie Rosja czeka na wymarzonego carewicza. Carska para ma ju� bowiem cztery c�rki. Jednak zamiast radosnych wie�ci, ukazuje si� oficjalny komunikat, �e �ona Miko�aja II poroni�a. W rzeczywisto�ci caryca rodzi nie jedn� lecz dwie dziewczynki, co powoduje uruchomienie ci�gu nieprawdopodobnych wydarze�.
Porywaj�ca historia, pe�na tajemnic i nami�tno�ci, kt�rej bohaterkami s� przede wszystkim silne kobiety
Fragment ksi��ki
Anna i Maria
Sankt Petersburg, Szpital Czerwonego Krzy�a, 18 sierpnia 1902, ranek
Siostra Anna, prze�o�ona Szpitala Czerwonego Krzy�a w Sankt Petersburgu, rozpromieni�a si�, widz�c cesarzow� wdow� Mari�.
Kobiety zna�y si� od wielu lat i bardzo szanowa�y. Przesz�o�� siostry Anny, kilka lat starszej od Marii, owiana by�a mg�� tajemnicy, ale z pewno�ci� Anna wywodzi�a si� z arystokracji. �wiadczy�y o tym spos�b poruszania si�, elegancja, doskona�a znajomo�� francuskiego i genealogii rod�w panuj�cych w Europie. Delikatny akcent wyczuwany przy rozmowach w j�zyku rosyjskim, kt�rym czasami si� pos�ugiwa�y, wskazywa� na to, �e Anna mog�a pochodzi� z Polski lub Czech.
Cesarzowa nie �mia�a jednak zadawa� �adnych pyta�. �ycie wielokrotnie pokaza�o Marii Fiodorownie, �e nie nale�y zbytnio wnika� w sprawy innych, a ju� na pewno nikogo nie warto nak�ania� do zwierze�. Musia�a jednak przyzna� sama przed sob�, �e o przesz�o�ci Anny rozmy�la�a nader cz�sto. Ta kobieta w spranym habicie mia�a w sobie tak� si��, �e nawet w czasach, gdy Maria by�a panuj�c� caryc�, czu�a si� przy Annie ma�a.
O dziwo, jednak zupe�nie jej to nie przeszkadza�o. Podczas cz�stych spotka� wiele si� nauczy�a od tej niezwyk�ej kobiety. Dzi�ki temu dzi� mog�a o sobie powiedzie�, �e jest znawczyni� ludzkich charakter�w. To niejeden ju� raz wyratowa�o j� z opresji.
Tego ranka siostra prze�o�ona zadzwoni�a z gor�c� pro�b� o spotkanie w szpitalu. Ten telefon by� dla Marii zaskoczeniem. To nie zdarzy�o si� w czasie ich ponad trzydziestoletniej znajomo�ci. A przecie� ��czy�a je nie tylko charytatywna dzia�alno��, lecz tak�e delikatna wsp�lna tajemnica.
– Jestem, siostro Anno. – Cesarzowa spojrza�a z wyczekiwaniem.
– Dzi�kuj�, Mario Fiodorowno. – Anna jakby westchn�a z ulg�. – Wejd�my do mojego biura. – Nie wiedzie� czemu, rozejrza�a si� i �ciszy�a g�os. Kiedy zamkn�y si� za nimi drzwi, od razu przesz�a do rzeczy: – Mario Fiodorowno, prosz� wybaczy� zuchwa�o�� i dzisiejszy poranny tele-fon, ale sta�o si� co�, o czym powinna pani wiedzie�.
– Wiesz, �e mo�esz zawsze na mnie liczy�. – Maria wzi�a do r�ki delikatn� d�o� zakonnicy.
Przypomnia�a sobie, jak jeszcze przed narodzinami Nikiego podj�a decyzj�, �e chce by� inna ni� te arystokratki, kt�re my�l� tylko o sukniach, klejnotach i balach. Pami�ta�a, w jak trudnych warunkach wychowywa�a si� przez pierwszych kilkana�cie lat �ycia, i bardzo docenia�a to, jak u�miechn�� si� do niej los. Doskonale zdawa�a sobie spraw�, �e przecie� mog�o by� r�nie. Co by by�o, gdyby spotka�o j� to, co m�odsz� siostr�, Thyr�? Mi�o�� do nieodpowiedniego cz�owieka, kt�rej owocem by�o niechciane dziecko oddane na wychowanie obcym ludziom. Dlatego chcia�a pom�c kobietom, kt�re nie mia�y tyle szcz�cia, co ona.
Maria pami�ta�a to jak dzi�: sama spodziewa�a si� dziecka, kiedy siostra Anna po raz pierwszy zaprowadzi�a j� na „oddzia� dla matek niezam�nych”. Tak w elegancki, ale i pe�en wy�szo�ci spos�b okre�lano te, kt�re oczekiwa�y na por�d, ale nie mia�y na kogo liczy�. Trafia�y tu nieszcz�sne kobiety z r�nych warstw spo�ecznych, mo�e poza c�rkami zamo�nych przedsi�biorc�w i arystokrat�w. W tych sferach „za�atwia�o si� to inaczej”. Panna wyje�d�a�a „do w�d” lub „w cieplejszy klimat”, gdzie rodzi�a dziecko i jak gdyby nigdy nic wraca�a na �ono rodziny. Sama! Male�stwo oddawano na wychowanie albo umieszczano w sieroci�cu. Na oddziale dla samotnych matek mo�na by�o spotka� uwiedzione c�rki urz�dnik�w czy ubogiej szlachty, a tak�e nierzadko ofiary gwa�t�w w dobrych domach, ale i robotnice z fabryk – ca�y spo�eczny przekr�j kobiecej niedoli samotnego macierzy�stwa.
Maria Fiodorowna bardzo wsp�czu�a kobietom, dlatego pomaga�a cz�sto i skutecznie. Jedna z tych „upad�ych kobiet” by�a dzi� cenion� w�r�d towarzyskiej �mietanki Petersburga krawcow�, a w kolejce do niej czeka�y potulnie damy z najlepszego towarzystwa.
Podziwia�a samotne matki. Bardzo szanowa�a je za to, �e mimo przeciwno�ci losu zdecydowa�y si� na urodzenie dziecka. Wiele kobiet z jej warstwy w podobnej sytuacji mog�o zapewni� swojemu dziecku wychowanie, a jednak wola�y, �eby po prostu „problem znikn��”. Mo�e dlatego, �e zbyt wiele mia�y do stracenia?
Pierwsza wizyta na oddziale po�o�nic bardzo wstrz�sn�a m�od� cesarzow�. W wielkiej i s�abo o�wietlonej sali sta�y rz�dy w�skich �elaznych ��ek, na kt�rych le�a�y wymizerowane, kaszl�ce kobiety. Mimo starania si�str i samych pacjentek, mimo maski na twarzy czu�a unosz�cy si� w powietrzu ohydny od�r niemytych cia�, ropy, ekskrement�w i chloru. Najgorsza by�a jednak straszliwa wo�, kt�ra kojarzy�a si� jej z pogrzebem te�cia, Aleksandra II. Zgin�� w zamachu, a jego cia�o poharatane by�o przez �adunek wybuchowy. Balsami�ci zrobili, co mogli, ale ca�owanie nieboszczyka w policzek przez kolejne siedem dni, jak wymaga� tego rosyjski ceremonia�, by�o prawdziw� traum�.