Wielki ksi���. Lucky Luke

POPKulturowy Kocio�ek:

Dziki Zach�d to niebezpiecze�stwa czyhaj�ce dos�ownie na ka�dym mo�liwym kroku. Napady, rozboje, w�ciekli Indianie, bezwzgl�dni bandyci wszelkiej ma�ci szulerzy. Z jednej strony ta kraina potrafi wi�c przera�a�, z drugiej za� mocno fascynuje swoj� naturaln� dziko�ci� i niezwyk�ym pi�knem. Nic wi�c dziwnego, �e pewien zagraniczny dyplomata, zanim podpisze wa�ny kontrakt ze Stanami Zjednoczonymi, chce pozna� ten zak�tek USA. Zadanie ochrony tytu�owego wielkiego ksi�cia Leonida z Rosji, otrzymuje nikt inny jak LL. Luke nie specjalnie jest zadowolony z powierzonej mu misji. Jak na profesjonalist� przysta�o, zrobi on jednak wszystko, aby chroni� go�cia, tym bardziej �e poluje na niego pewien tajemniczy terrorysta.

W albumie Lucky Luke tom 40 tw�rcom serii na pewno nie zabrak�o charakterystycznej dla nich wyobra�ni i odrobiny szale�stwa. Wraz z wielkim ksi�ciem zabierani jeste�my wi�c tu w niezwyk�� podr� po Dzikim Zachodzie, kt�ra powinna ka�dego (niezale�nie od wieku) mocno zafascynowa�. Ren� Goscinny scenariusz opiera na doskonale znanym sobie gruncie ��cz�cym western i komedi�. Pojawiaj� si� wi�c momenty mocniejszej akcji, odrobina dramatyzmu, tre�ci b�d�ce mrugni�ciem oka do doros�ego czytelnika i oczywi�cie masa najr�niejszych zabawnych gag�w. Ochrona Rosyjskiego dyplomaty i konieczno�� pokazania mu „uroku” zachodu staje si� �wietnym pretekstem dla tw�rcy do prezentacji stereotyp�w dw�ch narod�w jednocze�nie. Przewracaj�c kolejne strony komiksu, natrafimy wi�c cz�sto na sceny, kt�re powinny wywo�a� u�miech rozbawienia na twarzy czytelnika....

CARSKI KSI��E NA BLISKIM WSCHODZIE

No to jest kolejny „Lucky Luke”. I ciesz� si�, bo cho� to tematycznie nie moja bajka – westerny i ja nie za bardzo si� lubimy od niepami�tnych czas�w, nawet te komediowe – jeszcze nigdy na przygodach dzielnego kowboja si� nie zawiod�em. No a teraz, co wa�niejsze, wznowiony zostaje kolejny tom pisany przez Ren� Goscinny’ego. I jest to jednocze�nie jeden z p�niejszych tom�w, kiedy to ju� wszystko by�o okrzepni�te i doskonale wywa�one (sze�� album�w p�niej scenarzysta niestety po�egna� si� z t� seri� i z tym �wiatem jednocze�nie), wi�c tym bardziej warto.

Z czym to ju� nasz dzielny Lucky Luke si� nie mierzy�! Teraz za� przysz�a pora, by stawi� czo�a chronieniu rosyjskiego ksi�cia Leonida, kt�ry przyby�, by przekona� si� na w�asnej sk�rze, jaki jest Dziki Zach�d. Jednocze�nie ma podpisa� wa�ny traktat, wi�c jego wizyta jest jak najbardziej znacz�ca. A nie do��, �e na Dzikim Zachodzie bezpiecznie nie jest, to jeszcze na ksi�cia poluj� terrory�ci. Czy – a raczej jak – z takim problemem poradzi sobie Luke?

Wiem, �e si� powtarzam, ale taka jest prawda: „Lucky Luke” i Ren� Goscinny to idealne po��czenie. Ten tom (drugi w tym miesi�cu komiks scenarzysty od Egmontu) jest na to kolejnym dowodem. Zabawny, pomys�owy, �wietnie poprowadzony, pe�en znakomitych dialog�w, scen i �art�w, wci�ga i nie spos�b od�o�y� go przed sko�czeniem lektury. C�, taki jest w�a�nie urok klasyki, wsp�czesne komiksy tego typu, nawet je�li bardzo udane, nadal mimo wszystko nie mog� si� r�wna� z tym, co przed laty zrobili mistrzowie gatunku.

Ale czy po Goscinnym mo�na by si� by�o spodziewa� czego� innego? Prace ojca „Asteriksa”, „Miko�ajka” i wielu innych znakomitych serii, nawet je�li wykazywa�y spadek formy, by�y znakomite, a „Wielki ksi���”, nawet je�li nie jest najwybitniejszym z tom�w „Luke’a”, zabawy dostarcza ca�e mn�stwo. I to takiej, kt�ra inaczej bawi dzieci, a inaczej doros�ych. No i nie zawodzi te� szata graficzna w wykonaniu Morrisa, tw�rcy postaci najszybszego kowboja na Dzikim Zachodzie. Ta prosta, cartoonowa kreska nigdy nie straci swojego uroku. I zawsze b�dzie wpada� w oko.

Ergo? Po prostu kolejny bardzo dobry komiks humorystyczny dla czytelnik�w w ka�dym wieku. pomys�owy, z nut� satyry i obowi�zkowych ciekawostek historycznych, �adnie wydany i pod ka�dym wzgl�dem przyjemny. Warto i tyle.