Autoportret wielokrotny i literacka opowie�� o�wsp�czesno�ci
Daleko za ko�em podbiegunowym, na Spitsbergenie, jest osada. Stare drogi pozarasta�a tajga, okna szklarni rozbito. Po dawnym �yciu pozosta�o niewiele ? niszczej�ce hangary, troch� �mieci,�zeschni�te krzaki pomidor�w. I cmentarz. Z brzydkimi, odlanymi z betonu nagrobkami. Pod jednym z�nich le�y cia�o rocznej dziewczynki. Jego syn te� ma rok. Zosta� w�kraju, a tak niedawno zasypia� mu na kolanach.
Znacznie bli�ej, na �l�sku, nie ma ju� �ladu po starym m�ynie. Rozebrano go, bo grozi� zawaleniem. Znikn�� te� dom, w kt�rym na �wiat przyszed� jego pradziadek, a kopalni�, w�kt�rej dziadek zosta� �miertelnie ranny, zast�pi�a szko�a wy�sza. Wsz�dzie wok� historia porozrzuca�a ko�ci. Niekt�re nale�� do tych, kt�rzy spogl�daj� ze starych zdj�� w rodzinnym albumie. �����������������������������������
Dalekie podr�e i bliskie spotkania. Obserwacje, komentarze, refleksje. W swoich dziennikach Twardoch przeplata og�lnoludzkie z�pokoleniowym; historyczne ze wsp�czesnym, a�oswojone z�obcym. �Wieloryby i �my ? autoportret wielokrotny i literacka opowie�� o�wsp�czesno�ci.�