Najbardziej oczekiwana ksi��ka roku! Epicka powie�� Olgi Tokarczuk!
Olga Tokarczuk to znakomita pisarka, dwukrotna laureatka Literackiej Nagrody Nike. Czytelnicy czuj� niedosyt jej tw�rczo�ci i nieustannie czekaj� na jej nowe ksi��ki. Doczekali si� nowego dzie�a. I to jakiego! Jej najnowsza, licz�ca prawie tysi�c stron powie�� „Ksi�gi Jakubowe” to pr�ba dotarcia do nieznanych przez wi�kszo�� Polak�w skrawk�w historii. Po�owa XVIII wieku. W Rohatynie zjawiaj� si� Katarzyna Kossakowska i El�bieta Dru�backa. Wypada�oby godnie przywita� kasztelanow� i poetk�. Na kolacji powitalnej Dru�backa zaprzyja�nia si� z proboszczem Benedyktem Chmielowskim. My�l� i czuj� podobnie, nic wi�c dziwnego, �e ich kontakt si� nie urywa po wyje�dzie poetki. Przez d�ugi czas wymieniaj� si� listami, daj�c w nich wyraz swoim zainteresowaniem literatura i nauk�.
Wkr�tce w miejscowo�ci pojawia si� inna niezwyk�a posta� – Jakub Lejbowicz Frank. Wygadany, przystojny �yd zaczyna g�osi� swoje idee. Jak si� okazuje �ydowska spo�eczno�� ma skrajne odczucia wobec teorii g�oszonych przez Jakuba. Dla jednych m�czyzna jest niemal mesjaszem, dla innych heretykiem.
Powie�� Tokarczuk to wybitne dzie�o literackie, niecodzienna interpretacja historii, sk�aniaj�ca do refleksji i innego spojrzenia na nasz� rzeczywisto��. Sk�aniaj�ca do powt�rnej weryfikacji naszej wiedzy i przekona�. Autorka wiele pracy po�wi�ci�a, by przenie�� czytelnik�w na szlacheckie dwory, zaprosi� do katolickich plebanii i �ydowskich domostw. Czytaj�c kolejne w�tki, doskonale wiemy, jak wygl�dali ludzie z �wczesnej epoki, jak m�wili, jak sp�dzali czas. Tokarczuk powraca do czas�w, w kt�rych na polskich ziemiach, w kr�gach niewielkich spo�eczno�ci zderza�y si� trzy religie: chrze�cija�stwo, judaizm i islam. Historia pisze si� sama, wp�ywa na to, kim dzi� jeste�my i co czujemy. Pisarka przypomina, �e wydarzenia z okresu tu� przed rozbiorami Polski wp�yn�y na obraz wsp�czesnej Europy.
W 2018 roku Ksi�gi Jakubowe Olgi Tokarczuk w przek�adzie Maryli Laurent znalaz�y si� na li�cie stu najlepszych ksi��ek roku wed�ug francuskiego magazynu "Lire”. W�r�d wyr�nionych ksi��ek znalaz�o si� zaledwie pi�tna�cie przek�ad�w.
Fragment ksi��ki
O�fatalnym resorze i�kobiecej chorobie Katarzyny Kossakowskiej
W�tym samym czasie kasztelanowa kamieniecka Katarzyna Kossakowska, z�domu Potocka, i�towarzysz�ca jej znajoma starsza dama, kt�re s� ju� od kilku dni w�podr�y z�Lublina do Kamie�ca, w�a�nie wjecha�y do Rohatyna. Godzin� za nimi jad� wozy z�kuframi, w�nich stroje, po�ciel oraz zastawa, tak �eby, gdy przyjdzie stan�� w�go�cinie, mie� swoj� porcelan� i�swoje sztu�ce.
Cho� specjalnie rozsy�ani pos�a�cy zawiadamiaj� z�wyprzedzeniem rodzin� i�przyjaci� w�posiad�o�ciach, do kt�rych zbli�aj� si� kobiety, czasami nie udaje im si� dotrze� na bezpieczny i�komfortowy nocleg. Wtedy pozostaj� zajazdy i�gospody, w�kt�rych jedzenie bywa niet�gie. Pani Dru�backa, maj�ca ju� swoje lata, ledwie �yje. Skar�y si� na niestrawno��, zapewne dlatego, i� ka�dy posi�ek zaraz zostaje wytrz�siony w��o��dku niczym �mietana w�ma�lnicy.
Zgaga to jednak nie choroba. Gorzej jest z�kasztelanow� Kossakowsk� – od wczoraj boli j� brzuch i�teraz siedzi w�k�cie powozu zupe�nie bez si�, za to zimna, mokra i�tak bardzo blada, �e Dru�backa zaczyna obawia� si� o�jej �ycie. Dlatego szukaj� pomocy tutaj, w�Rohatynie, gdzie starost� jest Szymon �ab�cki, spowinowacony z�rodzin� kasztelanowej, jak ka�dy znaczniejszy cz�owiek na Podolu.
�
Jest dzie� targowy i��ososiowa kareta na resorach ozdobiona mi�kkim z�otawym ornamentem, z�herbem Potockich wymalowanym na drzwiczkach, ze stangretem na ko�le i�obstaw� m�czyzn w�jaskrawych mundurach ju� od rogatek wzbudza w�miasteczku niema�� sensacj�. Kareta co chwil� staje, bo droga jest zatarasowana przez pieszych i�zwierz�ta. Nie pomaga strzelanie z�bata nad g�owami. Dwie kobiety ukryte w��rodku pojazdu p�yn� w�nim niczym w�drogocennej muszli przez wzburzone wody wieloj�zycznego, rozjarmarkowanego t�umu.
W�ko�cu kareta, co by�o w�tym t�oku do przewidzenia, nadziewa si� na jaki� dyszel, p�ka resor, to nowe udogodnienie, kt�re teraz tylko komplikuje podr�, i�kasztelanowa spada z�siedzenia na pod�og�, a�jej twarz wykrzywia si� z�b�lu. Dru�backa, kln�c, wyskakuje wprost w�b�oto i�sama zaczyna szuka� pomocy.
Najpierw zwraca si� do dw�ch kobiet z�koszami, ale one chichocz� i�uciekaj�, gadaj�c mi�dzy sob� po rusi�sku, potem chwyta za r�kaw �yda w�czapie i�p�aszczu – ten stara si� j� zrozumie�, a�nawet odpowiada co� w�swoim j�zyku i�pokazuje gdzie� w�d� miasteczka, w�stron� rzeki. Wtedy zniecierpliwiona Dru�backa staje na drodze dw�ch dobrze wygl�daj�cych kupc�w, kt�rzy wysiedli w�a�nie z�kocza i�podeszli ku zbiegowisku, ale ci okazuj� si� chyba Ormianami, b�d�cymi tu przejazdem. Kr�c� tylko g�owami. A�zaraz obok nich Turcy przygl�daj� si�
Dru�backiej jako� ironicznie, jak jej si� wydaje.
–�Czy kto� tu m�wi po polsku?! – krzyczy wi�c, z�a na ten t�um wok� i�na to, gdzie si� znalaz�a. Niby to jedno kr�lestwo, ta sama Rzeczpospolita, ale tutaj jaka� zupe�nie inna ni� w�Wielkopolsce, z�kt�rej pochodzi. Tu dziko, twarze obce, egzotyczne, ubiory komiczne, jakie� strz�pi�ce si� sukmany, jakie� czapy futrzane i�turbany, bose stopy. Domy zgarbione, malutkie i�z�gliny, nawet przy rynku. Wo� s�odu i��ajna, wilgotny zapach opad�ych li�ci.
W�ko�cu widzi przed sob� drobnego, starszego ksi�dza, ca�kiem siwego, w�niezbyt porz�dnym p�aszczu, z�torb� na ramieniu, kt�ry patrzy na ni� wytrzeszczonymi oczami, zupe�nie zaskoczony. Chwyta go za po�y p�aszcza i�potrz�sa nim, sycz�c przez z�by:
–�Na zmi�owanie boskie, niech�e ksi�dz powie, gdzie tu jest dom starosty �ab�ckiego! I�ani s�owa!
I�milcze� o�wszystkim!
Ksi�dz mruga oczami, przestraszony. Nie wie, czy ma si� odezwa�, czy nic nie m�wi�. Mo�e ma r�k� wskaza� kierunek? Kobieta, kt�ra go tak bez pardonu szarpie, jest niedu�a, o�nieco zaokr�glonych kszta�tach, ma wyraziste oczy i�spory nos; spod czepca wychodzi jej kr�cony kosmyk szpakowatych w�os�w.
–�To znaczna osoba i�jest incognito – m�wi do ksi�dza, wskazuj�c na karet�.
–�Incognito, incognito – powtarza przej�ty ksi�dz. Wy�awia z�t�umu m�odego ch�opaka i�ka�e mu prowadzi� pojazd do domu starosty. Ch�opiec zgrabniej, ni� mo�na by si� spodziewa�, pomaga wyprz�c konie, tak �eby da�o si� zawr�ci�.
W�powozie o�zas�oni�tych okienkach poj�kuje kasztelanowa Kossakowska. Po ka�dym j�ku nast�puje siarczyste przekle�stwo.
O�krwi na jedwabiach
Szymon �ab�cki, o�eniony z�Pelagi� z�Potockich, jest kuzynem, dalekim, ale kuzynem Katarzyny Kossakowskiej. �ony nie ma w�domu, bawi u�rodziny we dworze w�pobliskiej wsi. Przej�ty niespodziewan� wizyt�, pospiesznie zapina z�francuska skrojony �akiet i�obci�ga koronkowe mankiety.
–�Bienvenu, bienvenu – powtarza niezbyt przytomnie, gdy s�u��ce z�Dru�back� wprowadzaj� kasztelanow� na g�r�, gdzie gospodarz odda� kuzynce najlepsze komnaty. Potem, mamrocz�c co� do siebie, posy�a po medyka rohaty�skiego Rubina. – Quelque chose de f�minin, quelque chose de f�minin – powtarza.
Nie jest do ko�ca zadowolony, a�w�a�ciwie wcale nie jest zadowolony z�tej nag�ej wizyty. W�a�nie wybiera� si� w�pewne miejsce, gdzie regularnie grywa w�karty. Sama my�l o�grze podnosi mu przyjemnie ci�nienie, to tak, jakby zadzia�a� mu we krwi najlepszy trunek. Ile� jednak nerw�w przez ten na��g traci! Pociesza si� tylko tym, �e ludzie znaczniejsi od niego i�bogatsi, i�wi�kszym powa�aniem si� szczyc�cy do kart zasiadaj�. Ostatnio grywa z�biskupem So�tykiem, st�d ten lepszy str�j. Ju� mia� wyje�d�a�, pow�z czeka� zaprz�ony. A�tak – nie pojedzie. Wygra kto inny. Bierze g��boki oddech i�zaciera r�ce, jakby chcia� sobie doda� otuchy – no trudno, zagra innym razem.
�
Chor� ca�y wiecz�r pali gor�czka i�Dru�backiej si� zdaje, �e majaczy. Z�Agnieszk�, dam� do towarzystwa pani, k�ad� jej zimne kompresy na g�ow�, a�potem pospiesznie przywo�any medyk ordynuje zio�a – teraz ich zapach, jakby any�u i�lukrecji, unosi si� nad po�ciel� s�odk� chmur� i�chora zasypia. Lekarz ka�e jej k�a�� zimne kompresy na brzuch i�na czo�o. Uspokaja si� ca�y dom i�przygasaj� �wiece.
No c�, nie pierwszy to raz miesi�czna przypad�o�� tak dokucza kasztelanowej i�zapewne nie ostatni. Trudno kogo� o�to wini�, przyczyn� jest najpewniej spos�b chowania panienek we dworach – w�zaduchu, bez wyzwa� dla cia�a. Dziewczyny siedz� skulone nad tamborkami, wyszywaj�c ksi�owskie stu�y.
Dieta we dworach ci�ka, mi�sna. Mi�nie s�abe. Kossakowska na dodatek lubi podr�e, ca�e dnie w�powozie, ha�as nieustanny i�trzepanie. Nerwy i�wieczne intrygi. Polityka, bo kim�e jest Katarzyna, jak nie pos�a�cem Klemensa Branickiego; to jego interesy rozgrywa. Robi to dobrze, bo jest w�niej m�ska dusza – tak przynajmniej o�niej m�wi� i�si� z�ni� licz�. Ale Dru�backa nie widzi tej „m�sko�ci”. Ot, niewiasta, co lubi rz�dzi�.
Wysoka, pewna siebie, z�mocnym g�osem. A�m�wi� jeszcze, �e m�� Kossakowskiej, niezbyt wydarzony, malutki pokurcz, jest impotentem. Gdy si� o�ni� stara�, to podobno stan�� na worku z�pieni�dzmi, �eby w�ten spos�b wyr�wna� brak wzrostu.
Darmowy fragment rozdzia�u II ksi��ki "Ksi�gi Jakubowe", strony 13-16