Marvel Fresh �wit X. Wolverine

POPKulturowy Kocio�ek:

Mutanci zawsze mieli pod g�rk� i musieli walczy� o lepsze jutro dla siebie. Nadszed� jednak czas spokoju, kt�rego tak pragn�li. Odnale�li oni sw�j raj na wyspie Krakoa, gdzie jako jedna wielka rodzina �yj� w harmonii i szcz�ciu, korzystaj�c z dobroci tego miejsca, tworz�c lekarstwa pomagaj�ce ca�emu �wiatu. O ich bezpiecze�stwo dba zesp� X-Force, kt�rego cz�ci� jest Wolverine. To w�a�nie on b�dzie musia� powstrzyma� tajemniczego wroga, kt�ry postanowi� zm�ci� harmoni� wyspy, a p�atki rosn�cych tam kwiat�w wykorzysta� do produkcji narkotyku. Jakby tego by�o ma�o Loganowi ponownie towarzyszy wszechobecna �mier�, kt�ra zawsze by�a cz�ci� jego egzystencji.

Historia w swoim og�lnym zarysie prezentuje si� wi�c do�� widowiskowo. Pod tym wzgl�dem komiksowi naprawd� trudno jest co� zarzuci� i mi�o�nicy wartkiej Marvelowej akcji b�d� mocno usatysfakcjonowani z dost�pnej tu tre�ci. Tym bardziej �e Benjamin Percy od samego pocz�tku stara si� dostarczy� czytelnikowi mocnych tre�ci, kt�re maj� za zadanie utrzyma� wyrazisty klimat dzie�a.

�wiadczy o tym ju� sam wst�p, kt�ry rozgrywa si� gdzie� na Alasce. Widzimy w nim, jak Wolverine odradza si� po straszliwej bitwie. Wok� niego le�� cia�a jego przyjaci� z X-Force i wszystko wskazuje na to, �e to w�a�nie on stoi za ich brutaln� �mierci�. Zar�wno my, jak i sam bohater nie wiemy, jak do tego dosz�o. Nast�pnie cofamy si� kilka dni, na wysp� Krakoa, gdzie wszyscy mutanci �yj� w harmonii, a Wolverine bawi si� w chowanego z miejscowymi dzie�mi. To w�a�nie wtedy dowiaduje si� on o kradzie�y kwiatowego py�ku sprzedawanego ludziom jako lekarstwo na ich wszystkie choroby. Tak rozpoczyna si� dramat kryminalny z Loganem w roli g��wnej, kt�ry d���c do sprawiedliwo�ci, nie stroni od krwawej przemocy.

O ile wspomniana widowiskowo�� tytu�u stoi na dobrym poziomie to ju� pewne zastrze�enia mo�na mie� do zaserwowanego tu w�tku kryminalnego, kt�ry jest do�� przewidywalny. Tw�rca nie bawi si� tu bowiem w �adn� scenariuszow� innowacyjno��, si�gaj�c po sprawdzone i dobrze znane schematy. Ci�ko jest wi�c pisa� o jakimkolwiek wi�kszym zaskoczeniu, przewracaj�c kolejne strony komiksu. Pomimo swojej schematyczno�ci nadal jest to jednak przyjemna w odbiorze opowie��, kt�ra zapewnia chwil� intensywnej rozrywki...

Cytuj�c „klasyka, mo�emy si� dowiedzie�, �e:

Wolverine „narodzi� si�” w 1974 roku, chocia� data jego urodzin to ko�c�wka XIX wieku. Takie zagmatwanie, to tylko w komiksach. Wolverine jest mutantem, kt�rego cechuje zdolno�� szybkiej regeneracji uszkodzonych tkanek cia�a i kostne pazury chowane w przedramionach obu r�k (p�niej jego szkielet i szpony zosta�y zespolone z adamantium). A adamantium, to z kolei materia� praktycznie niezniszczalny, wymy�lony aby wyt�umaczy� niekt�re niezwyk�e cechy bohater�w ze stajni Marvela. Ale to na marginesie. A wracaj�c do naszego bohatera, kt�rego mo�emy nazywa� r�wnie� Rosomakiem, a tak�e Loganem – trzeba tak�e wspomnie�, �e nale�y on, albo nale�a� do X- Men�w. Czyli bandy mutant�w, kt�ra my�la�a �e jest lepsza od innych. Jak nie lubi� komiks�w, to xmeni doprowadzaj� mnie do bia�ej gor�czki. By� mo�e to zas�uga doskona�o�ci tego dzie�a? Raczej w�tpi�. A sam Wolverine nale�y do grupy moich ulubionych bohater�w z Kapitanem Ameryk� i Spider – Menem na czele.

Niby si� m�wi, �e to taki s�aby komiks o Rosmaku, niby taki przeci�tniak i w og�le, a jednak okazuje si�, �e ca�kiem fajne jest to wszystko. wiadomo, nie jest to jaki� komiks szczeg�lnie wysokich lot�w, ale ma fajny klimat, nie�le i szybko si� go czyta i przyjemnie wygl�da.

C�, komiks ten do�� typowa robota. Rozrywkowa historia �rodka, gdzie dzieje si� sporo, szybko i… wiadomo, wt�rnie, ale jednak do�� przyjemnie. Nie ma tu wielkiego pomys�u, to dodatek do wi�kszej historii, acz samodzielny – i zarazem pocz�tek wi�kszej serii, kt�rej ci�gu dalszego najwyra�niej nie dostaniemy, bo wydawca oferuje nam ten album jako one-shota – i maj�cy ca�kiem porz�dne wykonanie. Szczeg�lnie graficznie, bo �adnie to to wygl�da, klimatycznie i z fajnym, nastrojowym kolorem wszystko wyko�czone. Kubert radzi sobie �wietnie, jak zawsze, a wspieraj�cy go kolega mo�e i mocno inspiruje si� Gregiem Capullo, ale ca�kiem spoko to wypada.

Wi�c kto lubi, mo�e bra�. Nic wybitnego, ale rozrywka nie najgorsza. I ca�kiem do rzeczy komiks �rodka.

�WIT WOLVIEGO

„�wit X”. No najlepsze co w „X-Men” wydarzy�o si� od lat, chocia� w�a�ciwie poza tym g��wnym wydarzeniem „R�d X / Pot�gi X” a� tak wiele ta seria nie ma do zaoferowania. Hickman stara� si� zrobi� co� na kszta�t „New X-Men” – niby jedn� wielk� opowie��, ale z�o�on� z niezale�nych, pojedynczych zeszyt�w, w kt�rych nie zawsze jest czas na rozbudowanie wszystkiego, jak nale�y – no a tw�rcy obok lec� po swojemu, dope�niaj�c tego wszystkiego. I „Wolverine” to jedno z takich dope�nie� i od razu ca�a nowa seria z Rosomakiem, rozpisana ��cznie na 46 zeszyt�w. Tu na razie mamy pierwsze pi�� z nich i… No komiks, jak komiks, Percy nie zrobi� tu nic szczeg�lnego, jak to on. Cho� mog�o by� gorzej.

Dla mutant�w nasta� czas pewnej stabilizacji, mo�e nawet czego� na kszta�t szcz�cia i tego samego ma nadziej� zazna� te� Wolverine. Niestety pojawia si� wr�g, kt�ry wszystko to starta si� zniweczy�, a kwiaty z Krakoi wykorzysta� do stworzenia narkotyk�w. Wi�c Wolvie b�dzie musia� go powstrzyma� i…

„Wolvie” Percy’ego to do�� standardowy komiks superhero. Czytali�cie jego „Wolverine: D�uga noc”? no to wiecie mniej wi�cej co i jak. Tamto by�o jednak lepsze od niniejszego albumu, chocia� podobnie oparte na zgranym motywie, operuj�ce w sumie samymi znanymi schematami. No i tak to sobie leci. Nic odkrywczego, nic szczeg�lnego, no ale kto lubi „Wolviego” i mu si� marzy, �eby czyta� ze „�witu X” wszystko, co wychodzi, �mia�o mo�e.

Bo nie jest tak, �e �le si� to czyta. Lekka, niewymagaj�ca rozrywka superhero, jakich wiele, z fajn� postaci�, kt�rej potencja� jako� nie zosta� wykorzystany, ale te� i niepogrzebany. Po prostu nie wyr�nia si� to wszystko, ma za to akcj�, ma klimacik – dla rysunk�w Kuberta zawsze warto – jak�� tam tajemnic� w fabule no i tym si� nap�dza to wszystko. i mo�e jako ca�o�� jest jak jest, to jednak s� tu sceny, kt�re naprawd� fajnie wypadaj� i tymi scenami (i grafik�) stoi ten album. A� �al, �e ca�o�� nie jest tak dobra, jak te momenty.

No ale szata graficzna robi tu robot�. I to mnie ostatecznie sk�oni�o do si�gni�cia po tom. Kubert to w ko�cu jeden z moich ulubie�c�w od lat. Czasem, wiadomo, kiep�ci, jak mu si� zdarza�o w ostatnich latach, ale wci�� uwielbiam jego prace. Bo klimat, bo fajna dynamika i bo od razu wpada to w oko i z miejsca wiadomo, kto robi�. Fajny kolor dope�nia tego wszystkiego, a drugi artysta, Viktor Bogdanovi�, tez daje rad�. A �e w tomie pojawia si� Omega Red, jeden z moich ulubionych mutanckich wrog�w (pami�tam, jak jako dzieciak zachwyca�em tym, jak go Kubert w�a�nie rysowa� w „X-Menach” z lat 90., no robi�o to wra�enie niemniejsze, ni� przy grafikach Jima Lee) no dla mnie to spory plus. Nawet je�li nie ma ju� w nim tego ekspresyjnego szale�stwa sprzed lat.

Summa summarum – mo�na. Nie trzeba, bo w sumie nic wielkiego to nie wnosi, a i na pocz�tek przygody z Wolviem tak �rednio si� to nadaje, ale jak kto� lubi i czyta, mo�e. Zachwytu nie b�dzie, ale tragedii tak�e nie ma. I tyle.